piątek, 1 kwietnia 2011

Jaro w sklepie

Jarek Kaczyński poszedł zrobić zakupy i przy okazji narobić wielkiego szumu że ceny są wysokie. Niestety wyszła z tego wielka lipa. Jarek robił zakupy tak jakby robił je pierwszy raz w życiu. Do tego poszedł do jednego z droższych sklepów. Przy okazji powiedział że wieksza część społeczeństwa (ta biedna) kupuje w biedronce co zaraz podchwycił Donek i puścił śpiewke że sam tam kupuje. Jedna z pań słusznie zauważyła że ceny jakie są takie są a ludzie i tak będą kupować bo jeść muszą. Można też zaglądać od czasu do czasu do przymarketowych śmietników gdzie wyrzuca się zdatne do spożycia jeszcze jedzenie i nie płacić nic, no ale skoro kupujemy... Jarkowi chodziło pewnie o to, aby zwalić na PO że ceny są drogie, chociaż rząd w tym nie wiele może zdziałać temacie, gdyż ceny danych towarów narzucają producenci na czym opiera się zasada wolnego handlu. Tu nie ma jak w Rosji że jak Putin karze zmiejszyć cene to właściciele sklepów srają w majtki i obniżają ceny. My tu w Polsce mamy kapitalizm, więc człowiek który sprzedaje cukier może narzucić cene jaka mu sie podoba. Rząd co prawda może narzucić VAT na dany towar co PO zrobiło i obniżyło VAT na żywność, lecz my żyjemy w nienormalnym kraju i zamiast cena przynajmiej stać w miejscu rośnie, bo ktoś tam na górze mało jeszcze nakradł. Jarek nie wspomina jeszcze jakoś nic o tym że ceny szaleją na całym świecie z różnorakich podawanych przyczyn (klęski nieurodzaju, drogie paliwa i energie, wysokie koszty itd). Prawda jest jednak taka że w dzisiejszym globalizmie 5% tych którzy trzymają światową gospodarke po prostu okrada reszte biedniejszego świata wciskając mu kit o nieurodzajach. No ale wkońcu Jarek wykazał że jest drogo bo poszedł na zakupy i pewnie myśli że jak w przypadku Putina nasza elita nasra w gacie i obniży ceny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz