poniedziałek, 21 marca 2011

"Świt Odysei"

No i stało się. Jak zwykle, do wewnętrznego konfliktu danego państwa wmieszały się Stany Zjednoczone i niektórzy ich sojusznicy. Stało się tak dlatego, bo jedynie Kadafi był wstanie obronić się przed "rewolucją". Ku zadowoleni zachodu, podczas przewrotu w Tunezji i Egipcie, autorytarni władcy tych krajów szybko uciekli. Dlatego też zachód, nie użył swoich wojsk w tych krajach. Nie chce się zbytno wypowiadać o wydarzeniach ostatnich miesięcy w Afryce Północnej, ponieważ szkoda mi tych zwykłych ludzi którzy walczą tam chyba o "wolność" (pisze chyba bo do końca nie wiadomo czemu wybuchły tam rewolucje, a jeśli nie wiadomo pewnie chodzi o pieniądze). Natomiast ciekawi mnie bardzo motyw działań koalicji. Oficjalnie, wojskowi USA mówią o operacji "Świt Odysei" jako "działaniach wojskowych mających na celu zniszczyć strategiczne obiekty wojska Kadafiego, wykorzystywanych przeciwko ludności cywilnej i rebeliantom". Brzmi to oczywiście logicznie, prościej można to ująć po prostu tak że koalicja, bierze strone przegrywających do tej pory przeciwników Kadafiego - udziela wsparcia. Na całe szczęście, narazie USA wyklucza operacje lądową. Znaczy to tylko tyle że może uda się uniknąć tego, co stało się w Iraku i w Afganistanie, kiedy to po szybkiej i udanej interwencji, potem kilka lat trzeba było prowadzić wojne z partyzantką pod nazwą "misja stabilizacyjna" co doszczętnie wyniszczyło oba te kraje. Problem opozycji Libijskiej to chyba brak widocznego lidera, zresztą media nie do końca przejrzyście pokazują jak rozkłada się siła popierających Kadafiego i jego przeciwników. Jako że koalicja pomaga teraz słabszym, wojna domowa w Libii będzie trwać niestety dłużej. Lepiej dla zwykłych obywateli byłoby, gdyby któraś z stron jak najszybciej wygrała, wtedy przestałoby ginąć tylu ludzi od kul. Niestety gdy coraz częściej dochodziły głosy, że siły lojalne wobec Kadafiego atakują ostatnie bastiony rebeliantów ze wschodu, Zachód który miał nadzieje na szybkie obalenie Kadafiego i przejęcie gospodarki Libii, zainterweniował zbrojnie. Gdy popatrzymy na uczestników koalicji przeciwko Kadafiemu, rzucają się do głowy kwestie związane z tym, jakie te kraje mają interesy w takowym ataku:
 * Stany Zjednoczone - Barak Obama, po wygranych wyborach ogłosił, że w związku na swoje pochodzenie, zwróci uwagę na problemy Afryki, czego całkowicie zaniechał Bush. Dla najmocniejszej gospodarczej potęgi świata, przemiany w Afryce Północnej, które przekierowałyby obrót tamtejszymi towarami na zasadach kapitalistycznych są USA na rękę. Pustke po autorytarnych przywódcach typu Mubarak, zapełnili by prywatni inwestorzy których lepiej da się kontrolować. Miliardy dolarów, zamiast do kieszeni garstki Północno Afrykańskich przywódców, można teraz kontrolować poprzez prywatne firmy kontrolowane bądź współpracujące z rządem. Dążenia rewolucjonistów są tu tylko drugą kwestią, gdyż byt i tak biednych tamtejszych społeczeństw nie ulegnie zbytnio dużej poprawie. Na szczyt wspinać się zaczną ludzie bezwględni którzy mają znajomości oraz rozwinie się szara strefa. Potrzeba będzie lat do ustanowienia przynajmiej zmanipulowanego ładu jaki istnieje dziś w świecie zachodnim.
* Francja - w ostatnich wyborach samorządowych partia prezydenta Sarkoziego przegrała. W ogóle poparcie dla prezydenta spada. Jeszcze nie tak dawno, prezydent Sarkozy zapraszał do siebie Kadafiego na polityczną pogawędke. Dziś jednak, kiedy na domowym podwórku nie idzie Sarkoziemu tak fajnie, stosuje od dawna znaną sztuczke aby odwrócić uwagę na sprawy zagraniczne, gdzie Sarkozy wraz z potężnymi sojusznikami może podskoczyć osamotnionej Libii.
* Wielka Brytania - Zjednoczone Królestwo ma to do siebie w ostatnim czasie, że gdzie bomby zrzuca USA tam i też oni zrzucają ochoczo. Kto zna troche historii wie o co chodzi i pewnie sam przyzna że nie ma co się w tym miejscu rozpisywać.
 * Włochy - jesli chodzi o Włochy to tutaj sprawa wygląda bardziej przejżyście. Otóż Libia najwięcej interesów robi z Włochami (Libia odzyskała niepodległość w 1951 od Włoch właśnie). Kadafi juz zapowiedział że gdy pokona wojska koalicji, przeniesie swoje interesy od państw które go zaatakowały do Chin i Rosji oraz do innych krajów. Oczywiście wszystkie kraje atakujące Kadafiego nic sobie z tego nie robią prócz Włochów, ktorych sektor gospadarczy od strony Libijskiej jest widocznie opłacalny, skoro tak Włochom zależy.
* Kanada - jeśli chodzi o Kanade to ich sytuacja taka sama jak w przypadku UK.
* Katar i Norwegia - 20 marca do koalicji dołączyły te dwa państwa których jedynym interesem w tym wszystkim jest Libijska ropa, co oczywiście również dotyczy wszystkich powyższych państw.

Podoba mi się podejście Rosji, której ministerstwo spraw zagranicznych nawołuje do zaprzestania ataków z strony koalicji, tłumacząc to "niewymierną" ilością sił. Niemcy również ostrożnie podchodzą do sprawy, nie blokując amerykańskich baz na ich terenie, lecz odrzucają możliwość wykorzystania swoich sił na Libie.
Jeśli chodzi o Polskę, to poraz drugi w ostatnim czasie, wszystkie strony polityczne są zgodne w działaniach rządu który po prostu nic nie działa w kwestii Libijskiej.
"Odyseja" Homera rozpoczyna się 10 lat po zakończeniu 10 letniej wojny trojańskiej. Niespełna 10 lat po atakach z 11 września, następne państwo muzułmańskie dostaje przesyłke z USA w postaci rakiet, bombowców, okrętów marynarki wojennej, łodzi podwodnych, myśliwców, helikopterów, satelit szpiegowskich itd. Może ktoś potrafi ułożyć to w całość, bo jeśli tak powinien się mu zarysować pewien schemat działań USA i jego koalicjantów do których należy też Polska. Ja osobiście nie popieram żadnej ze stron tego konfliktu, ale jako bezstronny obserwator widze coś czego nie podają nasze media. Widzę wciąż zbrodniczą polityke zachodu w kierunku świata muzułmańskiego. Naprawdę nie dziwi mnie to, że Kadafi nazywa rebeliantów Al-Qaidą czy "terrorystami opłacanymi przez zachód". Na koniec chce tylko napisać iż mam nadzię że ten "Świt Odysei" nie będzie trwał długo, aby ucierpiało jaknajmiej ludzi, którzy nic z tego wszystkiego nie będą mieli. Znając ostatnie dziesięc lat, wiadomo przecież, że każda interwencja USA i ich sojuszników kończyła się długoletnią wojną demową i setkami tysięcy ofiar. Ale co znaczą nadzieje jednego człowieka przeciwko interesom potęg światowych których nie obchodzi życie ludzkie lecz tylko ropa.

3 komentarze:

  1. jak zwykle wojna w imie pokoju. Wszystko wg tego samego scenariusza dokladnie jak w Iraku i Afganistanie. Nie ma widocznego lidera bo tak sprawa wyglada kiedy powstanie tylko wyglada na oddolne a tak naprawde jest inicjowane odgornie. teraz nie wiele trzeba, wystarczy agentura na facebooku aby rzucic zapalke.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego widzisz co robią Chińczyki z internetem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego tez David Rockeller stwierdził, że najlepiej gdyby Internet w ogóle nie powstal ;P

    OdpowiedzUsuń